Z brytyjskiej etykiety ubioru wywodzi się zasada "no brown in town". Mężczyźni pracujący w londyńskim City [centrum handlu międzynarodowego i usług bankowych] do pracy ubierali się tylko w czerń, granat i szarości, czyli ciemne stonowane kolory. Brąz był zarezerwowany na stroje do chodzenia po pracy, w domu. Był to także kolor, w który ubierano się podczas wyjazdów na wieś czy na polowania. W różnych odcieniach brązu noszono na wsi zarówno tweedowe czy filcowe garnitury, jak i obuwie czy kapelusze.
Przez lata Brytyjczycy nie zakładali do pracy w City nic innego jak tylko czarne, granatowe lub szare garnitury, czarne buty oraz czarne, granatowe lub szare kapelusze. To było wyznacznikiem formalnego, eleganckiego stroju angielskiego bankiera czy biznesmena. Kolor brązowy był zarezerwowany dla strojów casual. Inne kraje, jak Włochy czy Francja, nie stosowały tej reguły. Jednakże ta zasada i w Wielkiej Brytanii powoli odchodzi w zapomnienie. Brązowe buty, garnitury czy marynarki pojawiają się w biznesie nawet tam. A wszystkiemu winny kryzys ;) Polecam artykuł (ang.) na ten temat.
10.12.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz